Teresa Maria Wąsowska
Styl Życia

nasz minimalistyczny ślub

Ach! Co to był za dzień! Do tej pory na wspomnienie tamtych chwil wracają emocje. Na moim kanale na YouTube znajdziecie kilka filmów ze ślubnej serii, a w tym poście chciałabym Wam pokrótce opowiedzieć o różnych polskich markach czy usługach, które towarzyszyły nam tego dnia i z których jesteśmy baaaaardzo zadowoleni.

Zdecydowałam się na długi welon o długości 4 m. Wykonałam go sama. Online zakupiłam długi kawałek tiulu. Właściwie, to dwa kawałki, każdy w innym odcieniu bieli. Na żywo wybrałam jeden z nich dobierając pod kolor sukni. Na Allegro za kilka złotych dokupiłam plastikowy grzebyk z mocowaniem. Moja kochana krawcowa, która szyje część produktów dla Panny Rosy, pięknie obrębiła tkaninę i z jednej strony dodała półokrągłe wykończenie. Ponieważ suknia była zdobna, szukałam czegoś bardzo minimalistycznego, i koniec końców z braku wyboru na rynku postanowiłam zrobić go sama. Było warto!

Suknia – kupiłam ją na sample sale u Szyjemy Sukienki. Była zupełnym zaprzeczeniem sukni, jakiej szukałam, ale zakochałam się od pierwszego założenia. Była to pierwsza i jedyna przymierzana przeze mnie suknia. Jestem zachwycona jej wykonaniem. Jest uszyta z naturalnych tkanin, nie ma gorsetu i była wygodna – zupełnie jak zwykła sukienka!
Piękny polny bukiet wykonała dla mnie moja kochana świadkowa (która nota bene rozkręca właśnie swoją działlność jako fotograf ślubny – znajdziecie ją tutaj).
Bukiet został przewiązany koronkową wstążką, która tak na prawdę była kawałkiem koronki odciętym od sukni podczas jej skracania.
Zdecydowałam się na zamszowe płaskie balerinki w kolorze jasnego eukaliptusa. Nie chciałam białych butów, ponieważ wiedziałam, że nie będzie to wybór tylko na ten jeden dzień. Wychodzę z założenia, że te sentymentalne przedmioty zyskują na swojej wartości w momencie, gdy towarzyszą nam w życiu codziennym. Dlatego bardzo się cieszę, że mimo dużej ilości wody i błota, na jakie zostały narażone podczas wesela, udało się je doczyćcić i wiosną oraz latem będę mogłą z nich korzystać.
Buty znajdziecie tutaj.
Tego dnia nie widziałam się w zbyt zdobnej biżuterii. Na codzień na prawdę rzadko ją noszę, dlatego zdecydowałam się na coś prostego i minimalistycznego w swojej formie. Złote kreseczki od Kavo. Za każdym razem, gdy je noszę z nutką nostalgii przypominam sobie tamten dzień.
Wiedziałam, że mój ślubny poranek będzie pełen spokoju i śmiechu. Byłam pewna, że choć miewam problemy ze stresem, tego dnia będę spokojna. Dlatego „odważyłam się” zrobić sobie samodzielnie swój ślubny makijaż. Na codzień nie maluję się mocno i chciałam tego dnia mieć zupełną kontrolę nad tym, jak wygląda moja twarz i mieć pewność, że nikt nie będzie mnie namawiał na smokey eye, doczepiane rzęsy czy mocne brwi, bo przecież „zdjęcia zjadają makijaż i pomniejszają oczy” (nie zauważyłam).
Mówiąc szczerze nie pamiętam wszystkich kosmetyków, które tego dnia użyłam, natomiast na pewno był to mój podkład fix up studio z MAC oraz fixer również tej marki. Jako puder użyłam podkład mineralny marki ecolore. Twarz lekko wykonturowalam bronzerem z MAC, który mam od tak dawna, że starł mi się już numerek i nazwa koloru. Na usta nałozyłam dwuetapowy lakier do ust marki Max Factor (ubolewam nad słabą gamą kolorystyczną tego produktu, bo na prawdę jest nie do zdarcia!)
Ponieważ taka ze mnie „Zosia samosia”, moją fryzurę ślubną również zrobiłam sama. Było to już trudniejsze zadanie, ponieważ to upięcie najlepiej wychodzi wtedy, gdy nie mam presji, aby wyglądało perfekcyjnie- znacie to? Fryzura miała być oparciem do wpięcia welonu. Po uroczystości w kościele zdjęłam welon i rozpuściłam włosy. Czułam się w stu procentach sobą i drugi raz zrobiłabym dokładnie tak samo.
Długo wzbraniałam się przed prezentem dla gości, jednak konic końców zdecydowałam się na coś zupełnie wyjątkowego! Kochana Panna Lola przygotowała nasz ślubny portret w wersji cyfrowej, a ja zamówiłam go w drukarni w formie pocztówek na papierze z teksturą papieru akwarelowego. Mogliśmy nimi obdarować nie tylko gości weselnych, ale także wszyskich, którzy towarzyszyli nam podczas Mszy Świętej.
Piękna księga gości w skórzanej oprawie od Shalimov. Idealnie pasowała do klimetu wesela, a jej sposób wiązania pozwala na swobodne wklejanie do środka zdjęć i kartek z życzeniami. Zależy ilu gości spodziewacie się na weselu, ale warto rozważyć również mniejszy format – gładki notes w formacie A5 a nie A4 (jak to było u nas).
Wiele dekoracji, takich jak na przykład te koronkowe rustykalne serwety została wypozyczona od Ani z Rekwizytorni. Jest to wyjątkowa inicjatywa redukowania jednorazowych rzeczy, które kupujemy specjalnie na wesele. Ania wynajduje perełki, które mogą stanowić dekoracje wesel w stylu rustykalnym, art deco, lub innych imprez okolicznościowych, wieczorów panieńskich. Współpraca z Anią przebiegła wzorowo i na prawdę jestem pełna podziwu dla jej małego biznesu. Dlatego droga Panno Młoda, zanim zrobisz potężne zakupy na AlliExpress, najpierw zajrzyj tutaj.


Zdecydowaliśmy, że ozdobą naszej sali będzie przede wszystkim światło. Sala miała podwieszone pod sufitem światełka, a na stołach stało dużo świec w zwykłych SŁOIKACH – tak tak, dobrze czytacie – słoikach wyciągniętych z piwnic i szafek naszych mam i babć. Części naszej rodziny nie mieściło się to w głowie, ale jesteśmy zadowoleni z efektu.
Pięknie wykaligrafowane winietki przygotowała dla nas kochana Monika. Biały tusz oraz półprzejrzysta kalka okazały się być potywem przewodnim w innych dekoracjach. Więcej pięknych prac Moniki znajdziecie tutaj.
Ponieważ stoły na naszej sali były z pięknego szczotkowanego drewna, zdecydowaliśmy się nie przykrywać ich obrusami. Jedyną ich dekoracją były świeże polne kwiaty, świece i serwetki razem z winietkami.
Numery stołów również wykonałam samodzielnie. Tata naszego świadka wykonał proste podstawki. W wyciętą w środku podstawki przerwę wsadziłam kawałek szkła, który wzięłam ze zwykłej antyramy. Malując po szkle przyda Wam się specjalny biały mazak. Mi mój doradziła obsługa w Paper Concept.
Plan usadzenia gości również zrobiłam sama i również wykożystałam do niego kawałek plexi z antyramy oraz biały mazak.
Tego dnia była z nami nasza kochana Ala, która uwieczniła te chwile najpiękniej na świecie! Alicja ma na prawdę niesamowite oko. Pięknie uchwyca emocje i uczucia. Miłość po prostu. Niestety naszych napiękniejszych (wspólnych) zdjęć jej autorstwa nie mogę Wam pokazać, ale mylę, że jej instagram mówi sam za siebie. Zajrzyjcie koniecznie!

Jestem bardzo ciekawa czy wśród naszych pomysłów znalazłyście coś dla siebie? Koniecznie dajcie znać w komentarzach jak to było u Was? Wiele rzeczy robiłyście same? Jeśli tak, to co?

Pamiętajcie, że na moim kanale na YouTube jest obszerna seria ślubna, z której możecie dowiedzieć się jeszcze więcej o organizacji naszego ślubu i wesela.

Może ci się spodobać również...

  • Natalia
    13 stycznia, 2020 at 10:10 pm

    Dziękuję za ten wpis, wspaniała inspiracja! My dopiero mamy ten dzień przed sobą. Ślub cywilny i kolacja dla najbliższych , i szukam inspiracji. U Was było tak minimalistycznie i ciepło ,przytulnie jednocześnie! Piękne połączenie 🙂💕Ja też należę do grupy ,,zrobię to sama!” ,Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia! 🤗

    • admin8741
      17 lutego, 2020 at 2:46 pm

      Ale się cieszę <3 Trzymam za Was kciuki 🙂 wszystkiego dobrego!

  • Kasia
    22 stycznia, 2020 at 10:08 pm

    Twoje zdjęcie z pola <3 Podziwiam za samodzielność i mam nadzieję, że zrobię tak samo 🙂

    • admin8741
      17 lutego, 2020 at 2:46 pm

      dziękuję i ściskam! <3