Teresa Maria Wąsowska
Przegląd polskich produktów

polskie perełki zimy | 2018/2019

Czy tylko mi się wydaje, że zima dobiega już końca? Tak bardzo mnie to cieszy, bo szczerze – nie cierpię tej pory roku. Całe szczęście coraz częściej przez okno zaglądają do mnie ciepłe promienie wiosennego słońca, a pączki na drzewach z dnia na dzień stają się coraz bardziej zielone. I to jest właśnie ten moment, w których chciałabym się z Wami podzielić perełkami polskiego pochodzenia, które tej zimy skradły moje serce.

Jeśli jesteście ze mną od dawna, to wiecie, jakie perypetie spotykają mnie z moją cerą. Tegoroczna zima była czasem, gdy efekty mojej kuracji izotekiem zaczęły znikać. Moja cera nagle stała się o wiele bardziej wymagająca. Nie mogłam sobie już pozwolić na nakładanie na nią przypadkowych kosmetyków. W tej nierównej walce z odsieczą przybyło do mnie serum SERUM OLEJOWE PERILLA PROTECT od marki Creamy. Kilka kropel tego serum co wieczór było kojącym balsamem na moją buzię pełną przebarwień, podrażnień i suchych skórek. Kombinacja oleju moringa, olejku z nasion ogórecznika, oleju perilla, ekstraktu z solirodu zielnego, bisabololu jednocześnie koi, regeneruje i działa przeciwzapalnie. To idealne połączenie dla osób borykających się z tendencjami do wyprysków. Z tego co wiem, to serum jest obecnie w promocji. Bardzo mi się też podoba, że marka Creamy daje możliwość kupienia dwóch różnych pojemności swoich kosmetyków. Serum znajdziesz tutaj.

Warto zwrócić uwagę, że kosmetyki Creamy dostępne są w szklanych opakowaniach, co przy obecnym (bardzo dobrym) trendzie na zero waste jest moim zdaniem bardzo na plus.

Przechodząc do działu „akcesoria i dodatki” mam dla Was totalną perełkę:  skórzaną torebkę na ramię od Julii. Julia prowadzi konto na instagramie, na którym rozkręca swoją markę ze skórzanymi akcesoriami. Ma również swój sklep online. To właśnie tam wypatrzyłam owalną torebkę na ramię w kolorze czekoladowego brązu.

Zimą lubię mieć wolne ręce, by móc je schować do kieszeni. Do tej torebki mieściłam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, i nosiłam ją przewieszoną przez ciało. Jej prosta forma sprawia, że pasuje absolutnie do wszystkiego…

 

… na przykład do brązowych kozaków marki Miummash. Tak wiem, jestem totalnie monotematyczna. (zdradzę Wam, że moje ślubne buty również pochodzą z tego sklepu). I niech to będzie dla Was zachętą i gwarantem tej jakości. Od ponad roku piszę na blogu tylko i wyłącznie o ich butach. Żadna inna polska marka tak bardzo nie przypadła mi do gustu. A kozaki? Wiadomo, że sztos. Wybrałam wersję z dodatkowym ociepleniem, bo zimą zawsze jest mi zimno. Tą zimę oceniam wyjątkowo dobrze jeśli chodzi o poziom ogrzania moich stóp 🙂

Na urodziny od mojego narzeczonego dostałam pozłacane kolczyki od Kavo. Długo za mną chodziły, bo szalenie mi się spodobały, ale nie wiedziałam, czy będę je nosić, bo biżuterii mam bardzo niewiele i noszę ją rzadko. Jednak szybko okazało się, że te kolczyki towarzyszyły mi zarówno na co dzień, jak i w ważniejszych wydarzeniach tamtego sezonu. Myślę, że ich minimalistyczna forma idealnie sprawdzi się zarówno do bardzo prostych, jak i tych bardziej szalonych stylówek.

Nie mogłabym również nie wspomnieć Wam o projekcie, z którego jestem tak bardzo dumna! W zimowej kolekcji Panny Rosy pojawiła się pierwsza jedwabna apaszka. I to nie byle jaka apaszka – jedwab ze wzorem autorstwa Panny Loli! Był to szalony i spontaniczny pomysł, więc tym bardziej tak bardzo mnie cieszy, że Wam również przypadł do gustu, bo cały nakład wyprzedał się bardzo szybko. Apaszka obecnie jest niedostępna na stronie, ale już w piątek odbędzie się jej kolejna przedsprzedaż, także bądźcie czujne 🙂

Przechodząc do sekcji domowej mam dla Was coś z kategorii „sen”. Jest to urocza piżama od marki Lunaby. Mam do tej marki ogromny sentyment, ponieważ jej założycielka – Asia Glogaza jest również autorką kursu „Jak założyć własną markę odzieżową”, który miałam przyjemność zrobić, i który był dla mnie ogromną pomocą przy zakładaniu mojej Panny Rosy.

Ale wracając do piżamki – ja wybrałam wersję z krótkimi spodenkami, ponieważ mieszkam w bloku i cały rok jest tu bardzo ciepło. Jednak sklep oferuje również wersję z długimi spodniami dla tych potrzebujących więcej ciepełka.

Granatowy minimal planer od Madamy to wybawienie dla tego chaosu, który na co dzień muszę ujarzmić. Najbardziej lubię takie kalendarze, które mają dużo miejsca na plan i rzeczy do zrobienia każdego dnia. Ten właśnie ma taki układ i chociaż marzec może nie jest najlepszym momentem na kupno kalendarza, polecam Wam go na zaś 🙂 Cały zeszły rok również planowałam w tym kalendarzu i jestem z niego tak zadowolona, że nie sądzę, żebym w przyszłym roku miała wybierać inny.

 

Jestem bardzo ciekawa jakie polskie perełki towarzyszyły Wam tej zimy? A jakie czekają w szafie na nadchodzącą wiosnę?

Trzymajcie się ciepło!

 

fot: Alicja Królikowska

Może ci się spodobać również...