Czasy, w których markowe logo gwarantowało świetną jakość, minęły bezpowrotnie. Coraz częściej słyszymy, że pewna chińska fabryka produkuje na przykład obuwie dla pewnego znanego producenta, a w swoich chińskich sklepach sprzedaje w kilkukrotnie niższej cenie ten sam towar, jedynie bez firmowego znaczka.
Już dawno epatowanie markowym logo stało się bardziej sposobem budowania swojej pozycji społecznej, a nierzadko również poprawiania humoru czy niskiego poczucia własnej wartości. W przypadku marek luksusowych oczywistym jest, że w czterocyfrowej cenie tylko niewielki procent to realna wartość tego produktu.
I tu często zadaję sobie pytanie: czym właściwie jest luksus? Czy jest to otaczanie się dobrami wątpliwej jakości, ale za to z drogim logo, na które koleżanki będą zazdrośnie zerkać, czy też stanowią o nim produkty droższe, ale warte swojej ceny, uszyte z ekologicznych tkanin z certyfikatami, wykonane z dbałością o każdy detal, albo takie, na które otrzymujemy bardzo długi okres gwarancji? Z tym tematem każda z nas musi zmierzyć się sama. Ja oczywiście jestem zwolenniczką tej drugiej opcji. Mało, na długo, minimalistycznie, uniwersalnie i świetna jakość – to złote zasady kompletowania mojej garderoby.
Dzisiejsza stylizacja – skomponowana oczywiście wyłącznie z polskich produktów – to właśnie przykład luksusu i świetnej jakości bez znanego logo.
Biały t-shirt od MAAM to mój ulubieniec tego lata. Nie bez powodu wybrałam tą koszulkę do sesji lookbookowej w moim sklepie: jej luźny krój fantastycznie układa się w ruchu, a cienka i przewiewna bawełna organiczna, z której jest uszyty, daje wyjątkowy komfort noszenia, zwłaszcza w te upały. Towarzyszyła mi w tym sezonie wielokrotnie jako to minimalistyczne dopełnienie moich stylizacji.
Torebki od Shalimov przedstawiać nie muszę. To właśnie przykład torby, na którą otrzymujemy dożywotnią gwarancję. I tak, absolutnie jest warta swojej ceny. Mam ją już od półtora roku i cały czas z przyjemnością po nią sięgam. Lekkie przetarcia tylko dodają jej uroku.
Moja Rozalia w niebieskie prążki to jedna z moich ulubionych spódnic od Panny Rosy. Została uszyta z wysokogatunkowej włoskiej bawełny. Luźny, niezobowiązujący krój sprawia, że idealnie sprawdzi się na wakacyjnych wyjazdach, a dzięki głębokim kieszeniom jest bardzo wygodna i uniwersalna.
Jeden z filarów mojej garderoby – buty od Miummash, czyli balerinki z nutą retro. Uwielbiam to, jak pięknie komponują się ze spódnicami i sukienkami z mojej szafy. Jestem przekonana, że będą mi służyć również wczesną jesienią.
Jestem bardzo ciekawa, jak Wy rozumiecie pojęcie luksusu. Czy zdarza Wam się ulegać urokowi drogiego logo i kampaniom marketingowym, czy jesteście jednak na to odporne?
Pozdrowienia!
T.
Kasia
26 sierpnia, 2018 at 5:52 pmDla mnie luksus to również jakość materiału i wykonania, ale też niepowtarzalny design – jak jeszcze dojdzie to tego świetna obsługa klienta to wszystke warunki spełnione:)