Teresa Maria Wąsowska
Przegląd polskich produktów

Wool So Cool | poradnik dla zmarźlaków

Czołem wszystkim!
Szczególnie serdecznie i ciepło witam wszystkie zmarźlaki odliczające dni do wiosny. Ciężka sprawa… Ja wiem… Krótkie dni, mało słońca, dużo śniegu, mrozu i wilgoci. I całe szczęście: wszystko wygląda na to, że wiosna zaszczyci nas swoją obecnością już niebawem. Muszę szczerze przyznać, że zima to dla mnie wyjątkowo trudny czas. Mój organizm nie ma zbyt dobrej odporności i tradycją już jest, że odkąd 7 lat temu przeszłam ostre zapalenie zatok (z pobytem w szpitalu i czterema antybiotykami w pakiecie), to co zimę, rok w rok sytuacja się powtarza. Może już bez szpitala, ale na prawdę nie jest zbyt wesoło. Kto kiedyś przeszedł zapalenie zatok ten wie, że to potem lubi wracać. A ja dodatkowo, będąc w gimnazjum czy liceum, nadmiernie troszcząc się o swój wygląd czapkę nosiłam raczej w kieszeni zamiast na głowie (Ach te błędy młodości! :). Teraz będąc na studiach musiałam zrobić wszystko, ażeby tym razem jakoś to przetrwać, chodzić na zajęcia i zdać sesję. Nie mogłam już (jak w poprzednich latach) przeleżeć w łóżku całego stycznia na zwolnieniu.
Oprócz wspierania mojej wątłej odporności postanowiłam zainwestować w porządną czapkę która ogrzeje te biedne, chorowite zatoki.
Od dawna wiedziałam, że akryl w ubraniach to zło. Jest materiałem sztucznym, o słabej przepuszczalności, i tańszym od wełny. Nosząc czapkę wykonaną z akrylu możemy to trochę porównać do noszenia na głowie plastikowej torby. Sprawi ona, że głowa będzie się pocić i nie ma to nic wspólnego z jej grzaniem. Sama widziałam to po mojej zwykłej czapce z sieciówki: mimo że miałam ją na głowie to jednak czułam każdy podmuch wiatru, a moje  zatoki krzyczały, że im zimno. W tym miejscu jako drobną dygresję dodam, że warto  czytać meteki i składy Waszych ubrań. Myk z akrylem stosowany przez siecówki jest wykorzystywany nie tylko do czapek czy szalików ale np. do swetrów.
Po badaniu polskiego rynku wiedziałam, że chcę coś jasnego, klasycznego i przede wszystkim wykonanego z wełny. I dlatego też niezmiernie się cieszę, że pod koniec zeszłego roku pojawiła się na rynku marka WOOL SO COOL. Przede wszystkim zachwyciła mnie kolorystyka, ogrom wyważonego smaku, dobrego gustu i piękna w swojej prostocie. Uwielbiam takie klasyki. Bez tych wszystkich frędzelków, guziczków, ćwieków, cekinów i jaskrawych kolorów.  Ich wszystkie produkty powstają ręcznie z najwyższej jakości wełny. I tym bardziej jestem z nich dumna, bo to pierwszy sezon działania marki a otrzymały bardzo pozytywny odbiór. Z rozmowy z właścicielkami marki wiem, że teraz, gdy skończy się sezon na czapki i szaliki będą zbierały siły na kolejny i na pewno zaskoczą nas przyszłej zimy jeszcze większą ofertą i mnogością kolorów. Szczerze trzymam kciuki i zapraszam Was do obserwowania wszystkich promocji i nowości na ich stronie. A jako puentę całej tej historii mojego życia dodam, że to pierwsza zima bez antybiotyku.
Ściskam cieplutko!
T.
.

Może ci się spodobać również...

  • Piotr Binkowski
    10 kwietnia, 2017 at 12:04 pm

    całe szczęście, że zima już za nami;)

  • Kasia
    1 lutego, 2018 at 9:11 am

    A polecasz jakiś dobry jakościowo ale i ciepły płaszcz na zimę?

    • teresamariawasowska
      1 lutego, 2018 at 9:42 am

      Oj z tymi płaszczami to jest problem. Jednak większość płaszczy z super składem kosztuje miliony monet. Ja mam od firmy Manor Of Elegance i jest ciepły ale jednak nie do końca jestem zadowolona z fasonu.