Teresa Maria Wąsowska
Moda Polska Od Podszewki

3 błędy polskich marek odzieżowych

Codziennie przeglądam bardzo wiele sklepów internetowych polskich marek, głównie, choć nie tylko, odzieżowych. Codziennie prowadzę intensywną korespondencję mailową z działami marketingu, a często z samymi właścicielami tych mniejszych firm. Mam za sobą kurs online o zakładaniu własnej marki odzieżowej, i ostatnio wiele moich sił kieruję właśnie w tym kierunku (więcej na moim Instagramie). Domyślam się, że ten post będzie strzałem w kolano. Wytykanie błędów innym opanowałam do perfekcji, a czas pokaże jak będzie u mnie.
Mamy wiele świetnych polskich firm, które mają swój klimat i obsługują klienta po królewsku, a chociaż działają w skali mikro, to jednak udaje im się stworzyć więź z klientem i co miesiąc odnotowują drobny wzrost sprzedaży. I to jest spoko. Natomiast przy moim regularnym śledzeniu rynku  uderzają mnie mocno pewne błędy.
Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że malutkie marki odzieżowe są ok. Nie ma nic złego w tym, że ktoś bada rynek, robi małą kolekcję, angażuje stosunkowo niewielki kapitał. Nie ma nic złego w tym, że prowadzi firmę sam. Nie trzeba udawać, że ma się się potężny korpo zespół tam, gdzie w rzeczywistości siedzę ja i moja tabliczka czekolady. To wszystko jest ok, ALE pod pewnym warunkiem…
3 najważniejsze błędy polskich marek odzieżowych:

  1. Mało wyrazisty branding.

Tak jak pisałam wcześniej, bardzo osobisty charakter to właśnie cały urok malutkich marek. Twórca może podać serce na talerzu i wyrazić siebie. Dopieścić każdy szczegół. Sprawić, aby dana marka była wyjątkowa, bo jest właśnie jego. Dzięki otwartości twórcy, odbiorca może złapać z marką pewną więź, utożsamić się z konkretnymi wartościami prezentowanymi przez markę; swoją niszę łatwo odnajdą na przykład miłośnicy stylu retro, fanki noszenia sukienek, społeczność mam karmiących piersią albo amatorzy wełny merino. Moim zdaniem mniej znaczy więcej, i lepiej zawęzić swoją grupę potencjalnych klientów, ale za to wraz z produktem oferować pewne konkretne wartości, odzwierciedlające styl życia odbiorców marki.

  1. Źle funkcjonujący sklep internetowy

To bardzo ogólne określenie, pod które chcę podpiąć kilka problemów, łącznie w ogóle z brakiem takiego sklepu! Są marki, które sprzedają z powodzeniem swoje produkty jedynie w mediach społecznościowych (na Instagramie i Facebooku). Dla mnie jednak jest to bardzo niekomfortowy sposób robienia zakupów. Zdecydowanie wolę najprostszy sklep, w którym widzę przejrzystą listę produktów, dostępne rozmiary, skład tkaniny, i cenę produktu. Bardzo ważne są też dla mnie dokładne zdjęcia z kilku stron. Nie jest żadną nowością fakt, że jeśli na drodze do zakupu pojawi się przeszkoda w postaci braku jakichś informacji w sklepie, to znacząca większość klientów się zniechęci i nie podejmie dodatkowego wysiłku w postaci napisania maila z zapytaniem. Po prostu opuszcza sklep i do widzenia!
Innym problemem, który czasem zauważam, jest sama prezentacja produktu. Często już na samej stronie z listą produktów zdjęcia są tak małe, że aby w ogóle zobaczyć czy to płaszcz, czy sukienka trzeba wejść w każdy produkt. A im więcej klient musi się naklikać na stronie, tym większa szansa, że z niej ucieknie bez dokonania zakupu. Bardzo mnie również irytuje, gdy w rolce ze zdjęciami produktu nie znajduje się ani jedno zdjęcie w pełni prezentujące produkt. Zdjęcia z lookbooka mają na celu oddać charakter marki (patrz pkt1) oraz pokazać ubrania „w terenie”. Zdjęcie na modelce na białym tle to absolutna podstawa. Mile widziany jest również packshot lub zdjęcia na manekinie/wieszaku. Tak naprawdę najbardziej profesjonalne jest również pokazanie z bliska tkaniny (dokładny kolor, splot, połysk bądź jego brak), ale o tym to czasem w ogóle możemy tylko pomarzyć.

  1. Zła obsługa klienta.

Ponad połowa polskich marek odzieżowych/ kosmetycznych/ wnętrzarskich lekceważy moje żywe zainteresowanie pochodzeniem ich produktu. I ok. Nie jestem klientem większości tych marek, a moje wiadomości pisałam jako bloger. Natomiast czy to coś zmienia? Nie piszę przecież żebrząc o dar losu, a z zapytaniem o konkretne informacje, które nie powinny być tajne, to po pierwsze. Po drugie, bycie blogerem nie wyklucza bycia klientem! . Po trzecie, mój blog bardzo często robi darmową reklamę polskim markom tylko dlatego, że są polskie i chętnie podzieliły się informacjami na temat pochodzenia swoich produktów.
Większe firmy, które już mogą sobie pozwolić na oddzielną osobę zajmującą się marketingiem/ kontaktem z mediami zazwyczaj są o wiele bardziej profesjonalne. Oczywiście, gdy firma to jedna osoba, na której głowie jest praca kreatywna, koncepcyjna, logistyczna, pakowanie paczek, a czasem nawet własnoręczne wykonywanie swoich produktów, to może się zdarzyć tak, że jedna jedyna osoba nie podoła. Nie zmienia to jednak faktu, że profesjonalizm musi być i kropka.!
Na rynku jest tak duża konkurencja, że wybór czasem przytłacza. A my jako klientki mamy prawo być wymagające i wybierać nie tylko najlepszy produkt, ale również najlepszą obsługę.
Jestem bardzo ciekawa, na jakie wtopy natknęłyście się wśród polskich marek? Albo może czym pozytywnie zostałyście ostatnio zaskoczone?
Pozdrowienia!T.

Może ci się spodobać również...

  • SimplyBeautiful
    9 kwietnia, 2018 at 6:00 pm

    Ja na szczęście jak narazie mam dobre doświadczenia z polskimi markami.
    Jedna z polskich projektantek uszyła moją suknię ślubną i byłam bardzo zadowolona 🙂
    W.