Teresa Maria Wąsowska
Polskimi Nićmi Szyte

Jak wyluzować i cieszyć się życiem? | polskimi nićmi szyte #10

Wiecie, czasem spotykam się z takim rozkrzyczeniem po cichu. Takim lękiem w oczach i spiną z każdego powodu. Spina, kiedy spóźni się autobus i kiedy kolejka na poczcie jest za długa. Spina, kiedy coś nie dzieje się po naszej myśli. A czasem nastaje nie tylko spina, ale wręcz panika. Czasem też wyczuwam takie hm, “drobne napięcie” w powietrzu, kiedy w rozmowie wychodzi na jaw, że nie studiuję, za bardzo nie studiowałam i studiować nie zamierzam. Czasem zadają mi pytanie a co, jeśli…? Co, jeśli zmienisz zdanie? Co, jeśli nie uda Ci się kariera blogera albo przedsiębiorcy, albo po prostu będziesz musiała iść do pracy? Nie wszyscy mi to fundują, na szczęście, ale czasem jestem zasypywana ‑ powiedzmy sobie szczerze ‑ czarnymi scenariuszami.

A wiecie, co ja na to?
Gdybym cały czas zadręczała się tymi pytaniami i całą swoją energię poświęciła na zabezpieczanie się na konieczność posiadania planu B, to nigdy nie miałabym szansy zrealizować chociaż kawałka planu A.

To nie koniec świata!
Dokładnie tak. Często to sobie powtarzam. Nie dajmy się zwariować. W końcu w znacznej mierze to my jesteśmy odpowiedzialne za własne zdrowie psychiczne. I ten luz, ta chęć wyciszenia, to uświadomienie sobie, że te wszystkie problemy problemami nie są, że jakoś to będzie i że damy sobie radę czy to w przypadku długiej kolejki na poczcie, czy w  przypadku zmiany pracy, czy też konieczności poszerzenia kwalifikacji. DAMY SOBIE RADĘ!!! To jest klucz do satysfakcjonującego życia. To moja recepta.

To Ty jesteś swoją najlepszą kumpelą.
I nie chodzi mi tutaj o propagowanie myśli “polegaj tylko na sobie”, a raczej “ czuj się dobrze sama ze sobą, a dopiero potem szukaj akceptacji w oczach innych”. I umówmy się, nie jest to łatwe, gdy mamy wypaczony obraz piękna i kobiecości. Ale walczmy, dziewczyny. Walczmy o swój spokój ducha i patrzenie w lustro z uśmiechem i pogodą. Pielęgnujmy taką zdrową, wewnętrzną harmonię i spokój, życie w zgodzie ze sobą.
No, ale dosyć tych moich życiowych mądrości. #powiedziałacowiedziała
Jesteście ciekawe, jakie polskie perełki ostatnio wpadły w moje ręce?

Pierwszą absolutną petardą jest wełniany golf od Moniki Kamińskiej. Nie wiem jak to się dzieje, że ten sweter, mimo 100% wełny w składzie, spokojnie noszę na gołe ciało. Jest turbo przyjemny w dotyku i nosiłam go tej zimy bardzo często. Musicie się śpieszyć, bo jak widać, nie tylko ja zupełnie się w nich zakochałam i na stronie zostały już ostatnie sztuki.


Kolczyki od I coal you to zupełny klasyk. Czarne oczko na srebrnym sztyfcie. Dodatkowym smaczkiem dla wtajemniczonych jest fakt, że czarne oczko zostało wykonane z naszego, polskiego węgla wydobywanego na Śląsku.


Czerwoną kopertę od City Bag maltretowałam w ostatnim miesiącu wyjątkowo często. Stała się moim antidotum na panującą szarość i pluchę. Mimo, że na początku nie byłam do niej przekonana, bo taki kolor, bo duży kształt, to jednak po dłuższym czasie używania powiem jedno: uwielbiam! W ogóle dostrzegłam fenomen toreb noszonych przez ramię, bo gdy zimno, to miejsce dłoni jest w kieszeniach! A gdy zorientowałam się, że mieszczę do środka mojego laptopa, czerwona koperta dostała kolejne punkty extra! Wiem, że obecnie nie ma jej na stronie w tym kolorze, ale pytajcie i piszcie do pani Eweliny. Pracownia szyje krótkimi partiami, wielu kolorów nie ma dostępnych na stronie. Aha, i ważne info dla Warszawianek: City bag będzie dostępne na targach Slow Fashion już w ten weekend!

Także dziewczyny moje kochane, dajcie znać jak u Was jest z tym luzem i spokojem w życiu? Bardzo jestem ciekawa. I dajcie znać co Wam wpadło w oko. Jestem też ciekawa, czy macie u siebie w szafie takie torebki, które “robią” cały look?

Pozdrowienia
T.

fot. Ania Mioduszewska
| golf: Monika Kamińska | spódnica: Dot | torba: City Bag | buty: Saway | kolczyki: I Coal You |

Może ci się spodobać również...

  • Marta
    1 marca, 2018 at 8:35 pm

    Ojej, ale nie robiłaś sesji teraz, w mrozy? Ja opatulona chodzę, a Ty wstawiasz zdjęcia w samym golfie i nogi bez grubych rajstop! ❄️☃️
    A zdjęcia piękne! Czerwone usta i torebka, czarny i szary… Ach ach. I rzeczy na zdjęciach trafiają w mój gust.
    Popieram podejście, bez paniki! Trzeba jejeszcz wcielać w życie… 😉

    • teresamariawasowska
      2 marca, 2018 at 10:09 am

      Było wtedy trochę cieplej. Trochę. Jednak grube czarne fakty są mniej szykowne, sama rozumiesz 😉

  • Kasia
    2 marca, 2018 at 7:05 am

    Całkowicie się z Tobą zgadzam. Już od jakiegoś czasu walczę ze sobą, żeby martwić się dopiero wtedy kiedy naprawdę się coś stanie, a nie snuć w głowie wizje, z których 90% nigdy się nie spełniło i nie spełni i tylko odbierają mi chęć życia! 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂

  • la_violonceliste
    2 marca, 2018 at 1:10 pm

    Dla mnie patrzenie z góry na osoby, które nie podjęły się studiowania jest trochę śmieszne. Skończyłam 5-letnie studia, na IV roku okazało się, że przeprowadzam się na drugi koniec Polski i moje studia tutaj są bezużyteczne i do tej pory mam problem ze znalezieniem pracy (no chyba że w centrach handlowych…). Więc 5 lat (5 LAT!!!) „zmarnowałam” na studia, które w tej części kraju nic mi nie dają. Nawet nie chcę myśleć, co przez ten czas mogłam zrobić… Poza tym, to jest taki etap nauki, który w każdej chwili można rozpocząć. Choć osobiście uważam, że specjalistyczne kursy są bardziej przydatne, ale to temat rzeka 😉
    A co do torebki, to mam taką jedną kopertówkę. Znalazłam ją w Krakowie i jak złapałam w ręce, to nie chciałam wypuścić 😉 Nieduża, biała w czarne azteckie wzory. Jest idealnym dodatkiem do moich gładkich ubrań 😉
    Pozdrawiam!

  • Merely Susan
    6 marca, 2018 at 3:28 pm

    Mam bardzo podobne przemyślenia. Dwa lata temu – miałam wtedy niecałe 18 lat i maturę na głowie założyłam firmę. Nie ma co się oszukiwać…malowałam wtedy tak sobie, nie miałam doświadczenia biznesowego i pomysł tylko na tu i teraz. Pomimo to postanowiłam zawalczyć o swoje marzenia. W sumie…nie mogło być inaczej. Kiedy serce pragnie czegoś bardzo mocno, to nic nie jest w stanie go powstrzymać. Przez te dwa lata było różnie. Raz lepiej, raz gorzej, ale na tylko dobrze, że mogła opłacać co miesiąc ZUS’y. Teraz widzę, jak duży krok do przodu zrobiłam przez te dwa lata, jak wiele cudownych współpracy nawiązałam i jak wiele się nauczyłam. Nie żałuję żadnego błędu, jaki popełniłam i stresu, jaki miałam. One nauczyły mnie najwięcej. Teraz mam takie motto: Dasz radę, będzie dobrze!. Trzymam się tego bardzo mocno, kiedy wpakuję się w projekt, który przerasta moje możliwości. (A właśnie nie trafił mi się jeszcze taki 😀 Z każdym jakoś sobie poradziłam.) Własna firma i inwestycja w swoją pasję, to najlepsze decyzje, jakie podjęłam w życiu 🙂 Szkoda, że w innych dziedzinach sprawa wygląda u mnie gorzej…no ale, życie nie jest idealne i każdego dnia, uczę się je akceptować takim, jakie jest. Jeden z najpiękniejszych cytatów, jaki wpadł mi ostatnio w ucho to: „W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę. Chodzi o to, żeby nauczyć się tańczyć w deszczu. „. Tego się trzymam. Pozdrawiam cieplutko! 🙂

    • teresamariawasowska
      10 marca, 2018 at 6:02 pm

      Wow! Wiedziałam, że jesteś młodziutka, ale myślałam że moja firma w wieku 21 lat to hiper wyczyn 😂😂😂 bardzo Ci kibicuje moja kochana, bo robisz same cuda! Buziam! 😘

  • Magda
    14 marca, 2018 at 11:15 am

    trzymam kciuki i dużo wiary i cierpliwości życzę. mi takiej odwagi zawsze brakowało, bo zawsze coś było ważniejsze. a studia z perspektywy czasu uważam za stratę czasu – oczywiście było kilku wykładowców, którzy zafascynowali … ale tak naprawdę praca daje najwięcej doświadczenia i samemu też można zgłębiać wiedzę… jak jest pasja to masz studia w kieszeni – no może bez mgr… ale czym to mgr jest w dzisiejszych czasach? właśnie. Tereso dużo wytrwałości i spełniaj swoje plany i cele.